Reklamy

Gdy nie byłem już dużej potrzebny, jak tylko przyszedł strażnik z porannej zmiany i odprawił mnie skinięciem głowy, wróciłem do pokoju. Na progu zgarnąłem swoje ubrania i od razu wskoczyłem pod lodowaty prysznic. Potrzebny, by się uspokoić, ułożyć myśli. Nie znoszę osób, których zachowania nie jestem w stanie przewidzieć, wyczuć, co mogą zrobić. Ci to potrafią wszystko spieprzyć w najlepszym możliwym momencie. A wampir właśnie taką osobą jest. Jego wygląd, tak zwodniczy jak u syren. Przecież to stworzenie wyglada jak dziecko. Prycham, sięgając po płyn do mycia, zauważając, że chyba większość istot młodszych ode mnie uważam już za dzieci. I jeszcze wyglada tak niegroźnie. Drażni mnie, że jest w stanie udawać tak niegroźną istotę. Nie, żebym sam był wzorem ideałów, by wywyższać się nad innych, jednak o wampirach, z doświadczenia, dobrej opinii nie mam. Do tej pory nie spotkałem żadnego, który miał by równo pod sufitem. Każdy był mniej lub bardziej walnięty. I każdy z nich żywił się krwią. Ile ciał widziałem, leżących w zaułkach Dolnego Kręgu, o pustych oczach, bladej skórze. Zimnych, pustych skorupach, pozbawionych chociażby zapachu życia. Pozbawionych krwi, wyssanej całkowicie jedynie dla zabawy. Bo przecież można. Sam tez zabijałem, to fakt. Rankiem, gryzłem, szarpałem, ale nigdy nie dla zabawy. Nigdy, tylko dlatego, że mogłem. Czytaj więcej »

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz